Ciepełko, niebo bezchmurne calutki dzień. Nawet nie trzeba bylo jeździ w ochraniaczach na buty:). Szkoda tylko,że radośc tego dnia musialo popsuć kurierowanie poza granice miasta...Ale cóż, chociaz sie troszke kilometrów nabiło....pieniązków w sumie też ;)
Po pracy szybki prysznic i na mase krytyczna a pozniej...w kocnu na spokojnie juz spotkanie z moim ukochanym potworkiem na lasagne - same pysznosci w doborowym towarzystwie:)
Dzis ogółem było słabo z kursami, prawie same dalekie mi sie dostaly. Jakieś kurczaki, zgierze, szczecińskie i takie tam. Pod koniec dnia orzeźwiajacy deszcz przez ktory wrocilem do domu caly mokry od pasa w dol - nowa kurtka działa;)
Dzis prawie non stop siedzenie w bazie, dawno nie bylo juz tak ze czekalem na pierwszy kurs do 11. 2h siedzenia w firmie potrafi na prawde wymeczyć psychicznie czlowieka:|
Kurier Americano sie kłania:)
9:00...klucze są, plecak jest, kask jest, rower jest - pora ruszac na miasto do pracy, przesyłki nie moga wiecznie czekać, ktoś musi je dostarczyc
Do zobaczenia gdzieś w Łodzi!